czwartek, 19 listopada 2009

Tęsknię...

Dziś przeglądałam zdjęcia do wywołania, bo miałam dwuletnie zaległości i trafiłam na te z Egiptu. I dopadło mnie znów. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że od wielu lat choruję na Egyptus Chronicus a to choroba bez wątpienia nieuleczalna;) Już rok upłynął od ostatniego wyjazdu i wiem, że to szczyt możliwości mojej cierpliwości. Znów chcę zaciągnąć się Tym powietrzem... Chcę, by śpiew muezina budził mnie o świcie... Chcę znów tłuc się autokarem całą noc, by spojrzeć na ponadczasowe piramidy. Chcę zedrzeć kolejne sandały łażąc godzinami bez celu po bazarze, targować się i kupować tandetne badziewie... Chcę pić Stellę w Cacao i tańczyć do rana w Ministry of Sound... I czekać w niepewności na wschód słońca na plaży, tak jakby wcale nie był oczywisty... A potem cieszyć się jak dziecko i skakać przez fale... Chcę godzinami rozmawiać z nieznajomymi i podglądać ich życie... Chcę znów przeżyć nieopisany zachwyt, podglądając zaczarowany świat morza Czerwonego... A potem zamówić szklankę soku z limonki w najobskurniejszej kanciapie, mając głeboko w dupie zagrożenie "zemstą faraona"... Chcę słodko "nicnierobić" przy sziszy jabłkowej... Chcę...
To świat, w którym czuję się doskonale. Czas tam ma inny wymiar. Powietrze ma inny zapach. Ja tam jestem inną osobą.

Muszę wyjechać chociaż na kilka dni, mąż dał mi nawet pozwolenie:)
Szukam desperata do towarzystwa!!!

środa, 4 listopada 2009

Urodziny!!!

Dziś kończę 34 lata. Ufff zleciało... Odczułam nawet swego rodzaju ulgę, jakoś niebałdzo czułam się jako 33 latka.
Na szczęście nie dopada mnie kryzys wieku średniego, wciąż czuję się zbyt młoda i nie za mądra, żeby dorosnąć;)
W pekolu dostałam koronę (jak każdy, szanujący się przedszkolak świętujący urodzinki), tort z marchewkowych mufinków i pięknego anioła od Susanny:) z życzeniami:
Dla wyjątkowego anioła o cudownym sercu...
Ona jest niesamowita! Cieszę się, że takich ludzi spotykam na mojej drodze...

niedziela, 1 listopada 2009

Zostaję w pekolu:-D



Dostałam 50% etatu w przedszkolu. Dokładnie tak, jak po cichu marzyłam. Zrezygnowałam z pełnego wymiaru, bo to plus Landmark mnie przerastało. Kompletnie na nic nie miałam czasu. Zero własnego życia a przecież nasza sytuacja finansowa absolutnie tego nie wymaga.


Nie chcę zupełnie obijać się w domu, tęskniłabym za grupą moich maluszków, gdybym zrezygnowała zupełnie. Rozpieszczam je bardzo, czasem mam wyrzuty sumienia, że moim własnym dzieciom nie poświęcam tyle czasu, nie czytam takiej sterty bajek dziennie i nie robimy babek z piasku. Bo gdy wracam o 17.00, niewiele czasu mamy tylko dla siebie. Teraz to nadrobimy, 2-3 razy w tygodniu do przedszkola na krótszą zmianę a potem cała dla moich skarbów. Nie chcę przegapić nieczego w ich życiu, wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. Lala mówi już rewelacyjnie po norwesku, nie mogę się do tego przyzwyczaić:-) Wyrasta na śliczną i mądrą dziewczynkę i ma bardzo silny charakter. Jest przesłodkim cwaniaczkiem i ma całą rodzinkę owiniętą wokół paluszka. Szczególnie tatusia;-) Juz teraz wykorzystuje swój urok na zakupach, strach pomyśleć, co będzie za 12 lat:D Mam nadzieję, że Krzysiek już odkłada zaskurniaki hihi


Kornelek ostatnio bardzo się zmienił. Dalej jest bardzo wrażliwy, ale spoważniał, wyciszył się i jest taaaaki przystojny! Nawiązuje pierwsze poważne przyjaźnie, zaczynają podobać mu się dziewczyny. Poprosił nawet jedną ostatnio do tańca, jak był na swojej pierwszej dyskotece. I opowiedział mi o tym. Mam nadzieję, że zawsze będziemy mieli doskonały kontakt i będzie mi się chętnie zwierzał ze wszystkiego (oczywiście nie o wszystkim napiszę na blogu)


Zawsze chciałam mieć dzieci, byłam pewna, że to cudowne i niesamowite, nie spodziewałam się jednak, że aż tak. Patrzę teraz na moich łobuzów wcinających owsiankę i nie mogę się nacieszyć. I pękam z dumy!!! Choć szczerze mówiąc myślałam, że wychowanie ich jest dużo łatwiejsze. I to nie kwestia trudnych dzieci, ale zbyt małych wymagań od samego siebie. Już wiem, jakie będzie moje postanowienie noworoczne:)